Wywiad z Profesorem Tadeuszem Doboszem, Kierownikiem Zakładu Technik Molekularnych Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Środowiskowym Koordynatorem Dolnośląskiego Festiwalu Nauki.
Panie Profesorze, w tym roku odbyła się jubileuszowa XX edycja Dolnośląskiego Festiwalu Nauki.
Tak, udało się nam bez żadnych przerw przetrwać dwie pełne dekady. Bywało ciężko, bo, chociaż się nie skarżymy, festiwal niewiele, ale jednak kosztuje. Bez naszych dobroczyńców (Minister Nauki, Prezydent Miasta, Wojewoda, PGNiG, MPWiK itp.) nie udałoby nam się, na pewno!
Co roku prowadzi Pan w ramach DFN wykłady i dyskusje, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem.
Rzeczywiście, tak się złożyło, że uczestniczyłem we wszystkich festiwalach. Ostatnio w edycji miejskiej już rzadko, bo festiwal wszedł w nową, „ludyczną” formę (pokazy, prezentacje, happeningi) i klasyczny wykład uniwersytecki, nawet okraszony power pointem, już nie przyciąga tłumów. Obecnie głównie wyjeżdżam „w region”.
W tym roku objął Pan Profesor również stanowisko Koordynatora Środowiskowego Festiwalu.
Tak, to prawda, w życiu każdego mężczyzny zdarzają się różne kłopoty i klęski – jednego dopada choroba, drugiego awans.
Proszę powiedzieć, w czym Pana zdaniem tkwi sekret popularności festiwalowych wydarzeń?
Po pierwsze, we wspomnianej lekkiej, zabawowej formie, pod którą przemycamy poważne treści. Po drugie, młodzież bez pudła wyczuwa, kto ich szanuje i lubi, i instynktownie odpłaca tym samym.
Jest Pan Profesor związany z Uniwersytetem Medycznym, ale zarówno Pana zainteresowania naukowe, jak i prowadzona działalność badawcza wykraczają daleko poza ramy medycyny.
Tak, to niestety prawda i chociaż szanuję starożytne sentencje, to jednak jakoś nie potrafię przestrzegać tej, która nakazuje: „pilnuj, szewcze, kopyta”.
Doskonale więc ilustruje Pan hasło przewodnie tegorocznej edycji Festiwalu Nauki, które brzmiało „Nauka bez granic”. Proszę powiedzieć, jak będzie Pana zdaniem wyglądała przyszłość nauki i w jakim kierunku w związku z tym planuje prowadzić Pan w najbliższych latach DFN?
Och, na usta ciśnie się banał: „tak jak dotąd, ale jeszcze lepiej”. Tak bez żartów, to rzeczywiście wierzę w mądrość Amerykanów, którzy przestrzegają: „nie naprawiaj, jeżeli nie jest zepsute”. Och, ile rzeczy by poszło w tym kraju lepiej, gdyby to była powszechna zasada postępowania!
A może zdradzi Pan nam, w jakie projekty jest Pan obecnie zaangażowany?
Coraz bardziej w muzealnictwo medyczne. I to nie tylko dlatego, że stary mężczyzna i stare klamoty to komplet. Po prostu wierzę, że tam jest ogromne źródło cennego materiału do wszelakich badań naukowych.
Ideą Festiwalu Nauki jest propagowanie osiągnięć naukowych z różnych dziedzin wiedzy w atrakcyjnej i zrozumiałej dla przeciętnego odbiorcy formie. Jak, jako specjalista w dziedzinie genetyki, postrzega Pan przydatność wiedzy z tego zakresu w codziennym życiu, np. z punktu widzenia profilaktyki różnego rodzaju schorzeń?
Ta sprawa ma dwie twarze. Z jednej strony, świadomość obciążeń genetycznych może być niezmiernie pożyteczna, ponieważ poprzez mądrą profilaktykę i wczesną diagnostykę umożliwia uniknięcie, opóźnienie lub złagodzenie choroby. Z drugiej, taka wiedza może być skrajnie niebezpieczna, ponieważ może prowadzić do stygmatyzacji społecznej, a słabe natury, bez wsparcia psychologicznego, mogą się po prostu załamać i zmarnować sobie życie, oczekując ostrej formy nieszczęścia, które jednak może nie wystąpić w ogóle lub mieć bardzo łagodną formę. Decyzję o wykonaniu takiej diagnostyki pozwolę sobie porównać do decyzji o zakupie samochodu, który może być niezmiernie pożyteczny, a jednak jest kosztowny i może zabić lub zranić: kierowcę, pasażerów lub postronne osoby.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Małgorzata Nieżychowska
Małgorzata Nieżychowska
Specjalista ds. Informacji Naukowej, Product Manager ds. Nietolerancji Pokarmowych