Czego szukasz?

Filtrowanie

Nadrozpoznawalność boreliozy, czyli internetowe mity w gabinecie lekarskim

29 stycznia, 2020
Patryk Matuszek
Doktor Marcin Czarnecki

Wywiad z Doktorem Marcinem Czarneckim – specjalistą chorób zakaźnych z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby oraz Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

 

Panie Doktorze, jak by Pan zdefiniował zjawisko boreliozy internetowej?

Borelioza internetowa to pewien rodzaj wiedzy na temat choroby z Lyme, pewien rodzaj prawdy, która funkcjonuje właśnie w przestrzeni wirtualnej, w Internecie. Niestety nie wszystkie informacje, które możemy tam odnaleźć, są wiarygodne i potwierdzone, tzn. mają swoje odzwierciedlenie czy też podstawy w jakichś wiarygodnych badaniach medycznych i wynikają z zaleceń dotyczących diagnostyki oraz leczenia poszczególnych chorób.

Na jakie groźne mity na temat diagnostyki i leczenia boreliozy możemy się natknąć w Internecie i jaki wpływ te informacje mają na Pana codzienną pracę, na praktykę lekarza?

Pacjent po zaczerpnięciu wiedzy z Internetu jest oczywiście śmiertelnie przerażony, ponieważ może tam znaleźć informacje o tym, że borelioza jest chorobą obarczoną bardzo dużym ryzykiem rozwoju poważnych i nieodwracalnych komplikacji zdrowotnych, a nie jest to do końca zgodne z prawdą. Kolejny mit to ten, że jest to choroba nieuleczalna, śmiertelna, co również nie znajduje uzasadnienia w obecnym stanie wiedzy medycznej. W Internecie pacjent może znaleźć bardzo dużo informacji dotyczących tzw. metod alternatywnych zarówno diagnostyki, jak i leczenia boreliozy, np. biorezonansu czy preparatów ziołowych. Nie ma jednak obecnie przekonujących dowodów, które potwierdzałyby ich skuteczność. Niestety pacjenci często przed konsultacją u specjalisty chorób zakaźnych decydują się skorzystać z tego rodzaju diagnostyki czy nawet „leczenia”. Narażają się tym samym na nieuzasadnione koszty, działania niepożądane tak prowadzonego „leczenia”, a prawidłowa diagnostyka jest w sposób nieuzasadniony opóźniana. Należy przecież pamiętać, że objawy i dolegliwości chorego wcale nie muszą wynikać z zakażenia krętkami Borrelia, a z innych chorób, niekiedy zdecydowanie bardziej niebezpiecznych niż borelioza.

A czy zna Pan takie przypadki, kiedy to pacjent był latami leczony na boreliozę, a tak naprawdę cierpiał na inną chorobę?

Z własnego doświadczenia znam wiele takich przypadków. Chorzy przez wiele miesięcy byli leczeni antybiotykami bez uzyskania jakiejkolwiek poprawy i nikt nie brał pod uwagę innego schorzenia. Wizyta u mnie wynikała właśnie z poczucia bezsilności – wielotygodniowe leczenie i brak poprawy albo wręcz uszkodzenie wątroby. Tymczasem przemyślenie historii choroby od początku i rzetelna diagnostyka różnicowa pozwalały znaleźć prawdziwą przyczynę dolegliwości.

Jak rozmawiać z pacjentami, aby przekonać ich o braku słuszności wielu spośród znajdujących się w Internecie tez? Jak wzbudzić u nich zaufanie?

Na pewno bardzo istotne jest uważne, cierpliwe i życzliwe wsłuchanie się w to, co mówi pacjent. Chory nie może mieć poczucia, że jest ignorowany, a jego problem jest bagatelizowany. Myślę, że w tym tkwi sedno sprawy, a niewłaściwy stosunek lekarza do chorego może być dużą barierą w zdobyciu zaufania pacjenta.

Czy zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że borelioza jest obecnie chorobą nadrozpoznawalną? Jakie konsekwencje ma to zjawisko dla chorego i dla służby zdrowia?

Oczywiście, że tak. W mojej ocenie borelioza jest rozpoznawana niesłusznie i zbyt często. Osoba ukłuta przez kleszcza jest czasami kierowana przez lekarza rodzinnego do specjalisty już z rozpoznaniem boreliozy. Fakt wpisania kodu ICD10 A69.2 w dokumentację medyczną niejako z automatu implikuje zgłoszenie przypadku choroby zakaźnej. Samo stwierdzenie obecności przeciwciał anty-Borrelia bez jakichkolwiek dolegliwości sugerujących boreliozę bywa podstawą do absolutnie niesłusznego rozpoznania boreliozy. Czy wreszcie chorzy cierpiący na inne schorzenia, u których bezpodstawnie, błędnie rozpoznano boreliozę.

Konsekwencją dla chorego jest nieuzasadniona antybiotykoterapia. Podstawowym przeciwwskazaniem do podania każdego leku jest brak wskazań. Chory nie uzyska żadnych korzyści z przyjmowania tak użytego leku, a naraża się jedynie na jego działania niepożądane.

A konsekwencje dla systemu opieki zdrowotnej to wydłużenie kolejek do specjalisty oraz generowanie nieuzasadnionych kosztów niewłaściwie prowadzonej diagnostyki, niekiedy także leczenia.

Które choroby są najczęściej błędnie rozpoznawane jako borelioza? Czy jest jakaś grupa chorób faktycznie podobnych do boreliozy?

Myślę, że choroba zwyrodnieniowa stawów. Diagnostyka u bardzo wielu pacjentów z tą chorobą jest prowadzona w sposób niewłaściwy. Gdy chory zgłasza się do lekarza z dolegliwościami bólowymi stawów, często niezależnie od charakteru bólu pierwszym zlecanym badaniem jest badanie serologiczne w kierunku boreliozy z pominięciem np. diagnostyki obrazowej.

Borelioza bywa też niesłusznie rozpoznawana np. u chorych z zaburzeniami lękowo-depresyjnymi, stwardnieniem rozsianym czy schorzeniami onkologicznymi.

Jakie zagrożenia niesie z sobą strategia leczenia ILADS? Dlaczego większość środowiska medycznego jej nie akceptuje? Jakie konsekwencje zdrowotne mogą wynikać z długotrwałej antybiotykoterapii?

Brak akceptacji większości środowiska medycznego dla strategii ILADS wynika z faktu zalecanej przez to stowarzyszenie długotrwałej antybiotykoterapii. Brak jest dotychczas przekonujących, bezsprzecznych dowodów uzasadniających takie postępowanie. Chory nie uzyskuje oczekiwanych korzyści, natomiast narażany jest np. na uszkodzenie wątroby oraz zniszczenie naturalnej flory jelitowej.

Dziękuję serdecznie.

Dziękuję.

Rozmawiał: Patryk Matuszek

Matuszek

Patryk Matuszek

Ekspert ds. Szkoleń i Wystąpień Publicznych, Senior Product Manager ds. Boreliozy

503 026 072

p.matuszek@euroimmun.pl

Masz pytanie dotyczące tego tematu? 





    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Katalog produktów