Wywiad z Danutą Kozłowską – Dyrektorem ds. Medycznych sieci laboratoriów Diagnostyka Sp. z o.o.
Jak z Pani punktu widzenia zmieniła się diagnostyka chorób autoimmunologicznych na przestrzeni ostatnich 10–15 lat?
Z roku na rok wiemy o chorobach autoimmunologicznych coraz więcej. Jednocześnie coraz większa dostępność badań, które mogą pomóc lekarzowi wykluczyć bądź potwierdzić taką właśnie przyczynę schorzenia u pacjenta, umożliwia szybszą jego diagnostykę.
Wcześniej, jeszcze na początku XXI w. zadanie opracowania i znalezienia przeciwciał spoczywało na pracowniach naukowych, które przygotowywały tkanki zwierząt, aby następnie metodami immunofluorescencji pośredniej i immunodyfuzji w żelu potwierdzać obecność w nich autoprzeciwciał. Przez ostatnie 15 lat metoda immunofluorescencji pozostała „złotym standardem” w identyfikacji autoprzeciwciał, nastąpiła też standaryzacja preparatów tkankowych produkowanych przez renomowane firmy dla pracowni diagnostycznych. Powoli odchodzi się od immunodyfuzji w żelu, a na jej miejsce weszły czytelne i szybkie immunobloty.
Najważniejszym miernikiem rozwoju i zwiększonego zapotrzebowania na tego rodzaju diagnostykę jest czas, w jakim możemy wykonać badanie i udostępnić wynik. Przed 15 laty były to dwa tygodnie, obecnie – jeden dzień.
W 2013 r. w dużej mierze zautomatyzowali Państwo pracownię autoimmunologii i to zarówno jeśli chodzi o proces inkubacji próbek, jak i odczytu. Jak z perspektywy czasu ocenia Pani efekty automatyzacji pracowni autoimmunologii?
Przydatność każdego badania diagnostycznego jest oceniana przez pryzmat dokładności i specyficzności metod, którymi jest ono wykonywane. Automatyzacja, stopniowo wprowadzana w naszych pracowniach, pozwala uzyskiwać coraz lepsze rezultaty w tej dziedzinie. Wiemy, że metody manualne są obarczone większym błędem wykonania niż w przypadku, gdy dany proces jest zautomatyzowany. Pipetowanie surowic, nakładanie i płukanie koniugatów – to wszystko dodatkowo pochłaniało więcej czasu niż teraz z wykorzystaniem aparatów, np. IF Sprinter firmy EUROIMMUN.
Zautomatyzowanie pierwszej części procesu przygotowania szkiełek pozwoliło nam na wykonanie kolejnego kroku. Pracujemy z systemem EUROPattern – automatyczną klasyfikacją obrazów świecenia dla linii diagnostycznej przeciwciał przeciwjądrowych i diagnostyki ANCA (ta druga w trakcie wdrożenia). Współpracują ze sobą dwa programy informatyczne E-lab (Diagnostyka ) i ELO (Euroimmun), w efekcie skracając proces wykonawczy.
Czy Pani zdaniem oprogramowanie typu EUROPattern będzie w stanie zastąpić człowieka?
Absolutnie nie. Obecnie diagności pracujący w laboratorium, które posługuje się najnowocześniejszymi osiągnięciami technologicznymi, muszą być doskonale wykształceni. Technicznie – bo wymaga tego nadzór nad aparaturą. Informatycznie – aby układać plan procesu optymalnie do potrzeb danej pracowni. No i oczywiście konieczna jest olbrzymia wiedza merytoryczna, która pozwoli zinterpretować otrzymane wyniki. Diagnosta, pracując z systemem takim jak EUROPattern, ma więcej atutów, które ugruntowują interpretację wyniku dzięki standaryzacji procesu wykonawczego. Skrócenie czasu wykonania pozwala na poświęcenie go na przekazywanie informacji lekarzowi, a pacjent jest szybciej zdiagnozowany. Tak więc diagnosta jest tu niezbędny.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Paweł Krzemień
Paweł Krzemień
Kierownik Regionu (woj. świętokrzyskie, podkarpackie, małopolskie)